środa, 27 września 2017

"Miłość (...) nie unosi się gniewem, nie pamięta złego"

   Dlaczego złościmy się na ukochaną osobę o błahe rzeczy? Dlaczego rozpamiętujemy złe rzeczy i błędy popełnione przez ukochaną osobę? No własnie, dlaczego?
  
   Ostatnio zobaczyłem tytułowy cytat, fragment Hymnu o Miłości z Nowego Testamentu. Jest to tak oczywiste, a tak czasem trudne do pojęcia. Bo jeżeli kochamy prawdziwie, jeśli ta miłość płynie z serca... to dlaczego to robimy?

   Często robimy to automatycznie, nie patrząc na nic. Dziennie potrafimy sobie znaleźć choćby jeden powód, by zrobić "dym" jemu/jej praktycznie o nic. Czy można inaczej? 

Można.

Ja (Mikołaj) jestem na to bardzo dobrym przykładem. Bardzo trudno mnie wkurzyć, a jeszcze bardziej pokłócić się ze mną o błahe rzeczy. Kasia może potwierdzić, że bardzo często już próbowała mnie zdenerwować, niekiedy celowo. Szczerze? Udało się jej może jeden raz :D Dlaczego? Otóż, z prostego powodu. Mam pewien przykład związku z mojego środowiska, który opiera się praktycznie na kłótni. Wystarczy choćby nawet nieodpisanie na Facebooku przez 5 minut, i burza się zaczyna. Jak można wszczynać awanturę o takie coś mając w podświadomości fakt, że wraz z każdym konfliktem dwoje kochających się ludzi oddala się od siebie. Dlatego zawsze byłem myśli, że po prostu nie ma sensu. Wystarczy wyjaśnić sprawę bez podnoszenia głosu, i wszystko dookoła staje się lepsze. 
Jestem baaaaardzo ugodowym człowiekiem, i wiem, że ta cecha charakteru służy i służyć będzie nam obojgu przez cały czas. Czy nie lepiej się poczujemy, gdy chcemy coś komuś uświadomić od razu zakładając, że pragniemy dla niej/niego tylko i wyłącznie dobra?

Błędy popełnia każdy: zarówno Ty jak i ja. Tego nie ominiemy, bo jesteśmy ludźmi. Ludźmi skazanymi na błędy, których konsekwencją mogą też być grzechy. Ale jakie mamy prawo do ich rozpamiętywania, szczególnie, gdy zostały one powierzone nam w tajemnicy? Odpowiedź jest jedna i mimo tego, że została zaczerpnięta kolokwialnie rzecz ujmując od "dresów" to się bardzo sprawdza: Tylko Bóg może nas sądzić!

Popełniłem wiele błędów w życiu. Konsekwencją tych właśnie błędów są w większości grzechy, które wprawdzie zostały mi odpuszczone podczas Spowiedzi Świętej, to i tak zostają w psychice człowieka. Niektórych bardzo się wstydzę do tej pory tak bardzo, że jak sobie o nich przypomnę to robi mi się "niedobrze". Lecz z drugiej strony jest to dla mnie nauczka, żeby drugi raz tego samego nie uczynić. Niepojęte jest to, jak człowiek jest się w stanie sparzyć jednym czynem na bardzo długi okres życia. Potem stara się tego nie popełnić, bo przecież nie jesteśmy stworzeni po to, aby cierpieć, tylko aby kochać. Wiem, że mam teraz prawdziwą kobietę, której mogę powiedzieć wszystko bez wyjątku. Kasiu, bardzo Ci dziękuję za to, że po prostu jesteś i będziesz bez względu na moje bły życiowe.

Bądźmy wyrozumiali. Pamiętajmy o tym, że tylko i wyłącznie z uśmiechem na twarzy i radością w sercu wejdziemy do Domu Pańskiego.


Chwała Panu!

środa, 13 września 2017

Krakowska niedziela.. czyli wspólny poranek w promieniach słońca i Bożego Miłosierdzia!

Krakowska niedziela.. czyli wspólny poranek w promieniach słońca i Bożego Miłosierdzia!
Od ponad miesiąca planowaliśmy wyjazd do Krakowa, lecz zawsze "coś", "gdzieś" wypadało... Koniec końców zapadła decyzja: "Następną niedzielę spędzimy w Krakowie!", dlatego 9 września był zarezerwowany na tę piękną dawną stolicę Polski.


Niedziela, pobudka z samego rana, kawa i szybko na pociąg! 07:03 odjazd. Kierunek Kraków.. takie nasze małe, wspólne zakończenie wakacji!


Tosty w pociągu, trochę snu i jeszcze więcej radości z możliwości spędzenia wspólnego dnia! A o 9 z lekkim opóźnieniem wysiadamy na Dworcu Głównym w Krakowie. Z jedną maleńką nadzieją na szybką kawę i jak najlepszy dojazd do Łagiewnik na pierwszą możliwą Mszę!!


I tu się zatrzymujemy. Od dawna marzyliśmy o tym, aby razem jechać odwiedzić "stolicę" Bożego Miłosierdzia. Dlaczego? Bo to od Niego pochodzi cała nasza miłość - ta, którą dajemy sobie nawzajem każdego dnia. Także i w ten dzień chcieliśmy, aby Nasze serca zostały napełnione miłością pochodzącą od Niego. I oczywiście od siebie nawzajem!





Sanktuarium - przepiękne. Boże Miłosierdzie przeszywało każdego, kto tylko wszedł do tego Bożego Domu. Wystarczyło trzymając się za ręce stanąć przed Obrazem Jezusa Miłosiernego, aby łzy spływały po policzkach, aby serce zabiło mocniej. Nie tylko ze względu, że jesteśmy pod opieką Jezusa Chrystusa, ale też dlatego, że właśnie tę piękną chwilę możemy przeżywać przy boku ukochanej osoby. 


Po Mszy Świętej stanęliśmy przed Bramą Miłosierdzia ciesząc się jak dzieci, że udało się wreszcie Nam tu trafić!


Po pobycie w tym cudownym miejscu postanowiliśmy... coś zjeść! :D Dlatego przejechaliśmy komunikacją miejską(jak zwykle z przygodami!!) na Stary Rynek (nie Starówkę!), ale zanim trafiliśmy do McDonalda na kultowego i ulubionego "bigmaczka" zahaczyliśmy o Kościół Świętej Trójcy przy Klasztorze Dominikanów. 



Mieliśmy w planach, również odwiedzić naszych zaprzyjaźnionych braciszków z Lednickich Rekolekcji (brata Jacka i Dawida) jednakże przebywają aktualnie na rekolekcjach, dlatego polecamy ich naszej modlitwie.

Następna stacja to: McDonald!


Z tego miejsca wyszliśmy (jak zwykle) szczęśliwi z powodu pełnych brzuszków, a następnie weszliśmy na chwilkę do Kościoła Mariackiego. Po zwiedzeniu Starego Rynku, wielu zdjęciach, karmieniu gołębi i wysłaniu do Was pamiątkowych kartek, byliśmy zmuszeni do skierowania się w stronę dworca i powrotu do domu. 



Myślę, że lepszego zakończenia wakacji nie mogliśmy sobie wymarzyć. Za chwile oboje rozpoczniemy studia, szpitalne praktyki, oraz dodatkowe zajęcia, ale jedno jest pewne:
DAMY RADĘ! Wiary w to, że wszystko będzie dobrze nigdy nie utracimy. 

Nasz główny plan na życie nie zmieni się nigdy:

RAZEM ZA RĘKĘ, PRZEZ CAŁE ŻYCIE, AŻ DO NIEBA!




i wiemy, co mówimy!

"Miłość nigdy nie ustaje,
 Nie jest jak proroctwa, które się skończą,
 Albo jak dar języków, który zniknie,
 lub jak wiedza, której zabraknie.
 (...)
 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
 z nich zaś największa jest MIŁOŚĆ."
                                                                (1 Kor 13, 9;13)


wtorek, 5 września 2017

„Kocham Cię”, „zawsze”, „już nigdy”, jako słowa niosące wielką odpowiedzialność

„Kocham Cię”, „zawsze”, „już nigdy”, jako słowa niosące wielką odpowiedzialność

Chciałem przed chwilą zacząć ten post od słowa „zawsze”, ale się powstrzymam i użyję innego 😋

Ludzie powszechnie wyrażając swoją miłość kierują w stronę ukochanej osoby słowa typu „kocham Cię”, formułują zdania zaczynając od słów „zawsze” lub „nigdy” nie mając świadomości, co za sobą niosą. A niosą wiele: przede wszystkim odpowiedzialność, wielką moc oraz dają nadzieję drugiej osobie na lepsze życie przy boku ukochanej osoby.


I tutaj chciałbym z całego serca kolejny raz podziękować mojej kochanej Kasi, która bardzo często mnie upominała, gdy próbowałem jej wyrazić miłość za pomocą takowych słów. Byłem jedną z osób, które nie do końca miały świadomość co te słowa mogą w pełni znaczyć. Gdy kierowałem w stronę Kasi słowa „kocham Cię”, zawsze zostałem poprawiony słowami: „Nie. Ty mnie nie kochasz. Ty się we mnie zakochujesz.”. Z jednej strony sprawiało mi to przykrość, że moje słowa nie zostały przyjęte. Z drugiej zaś, gdy zacząłem myśleć nad tym, co usłyszałem, po czasie potrafiłem przyznać rację.

Dlaczego? Ponieważ ją miała.

Kochać kogoś nie można JUŻ. To jest takie oczywiste, a jednocześnie bardzo trudne do pojęcia. Człowiek się najpierw zauroczy, potem zakochuje. Gdy poczujemy się bezpieczni przy drugiej osobie, w pełni akceptowani takimi, jakimi jesteśmy, czujemy, że ta druga osoba pragnie nam dać tylko i wyłącznie dobro, ciepło i miłość na wieczność... wtedy kochamy. Lecz to nie jest koniec procesu zakochiwania się! Z każdym dniem będziemy to robić. Codziennie zakochujemy się od nowa, „po uszy”. Ja osobiście, w pewnym momencie nie wiedziałem, czy mogę kiedyś takowe słowa wypowiedzieć, czy nie. Po kilku minutach refleksji stwierdziłem, że te słowa są zupełnie niepotrzebne. Pomyślałem: „jeśli na razie Kasia nie chce tego słyszeć, to wyrażę, że ją kocham dając jej codziennie tyle miłości, ile tylko mi Bóg ześle danego dnia. Postaram się wypełnić Jej serce miłością po brzegi, tak jak On wypełnia moje.”. Do tej pory się tego trzymam. Dzięki temu widzę, jak codziennie chodzi uśmiechnięta, jak bardzo jest szczęśliwa. A jeżeli Ona będzie szczęśliwa, to i ja będę. Bo dla mnie szczęściem jest Ona.


Zazwyczaj obiecujemy ukochanej osobie cokolwiek, używając słowa „zawsze”. Jeżeli człowiek nie jest świadom, co mówi lub obiecuje, może bardzo szybko i łatwo skrzywdzić drugą osobę. Osobę, która mu zwyczajnie zaufała. To słowo jest bardzo zobowiązujące i trzeba się liczyć z tym, że jeżeli je wypowiadamy, musimy spełnić obietnice. Inaczej okażemy się ludźmi fałszywymi, nieodpowiedzialnymi.

Często powtarzam Kasi: „Zawsze będę pragnął ofiarować Ci tylko i wyłącznie dobro”. Jestem doskonale świadom, co Jej obiecuję i dobrze wiem, że jestem w stanie spełnić swoją obietnicę, ponieważ tego rzeczywiście pragnę. Pragnę, aby zawsze czuła się kochana i bezpieczna przy moim boku.


Natomiast wyrażenie „już nigdy” jest bardzo trudne do spełnienia, zakładając, że zaczynamy nim pewną obietnicę. Człowiek nie jest idealny, jest tylko człowiekiem, czyli ma ciało, rozum, do którego może (jeśli tylko pozwoli) dopuścić zarówno Boga, jak i Szatana, który sieje zło na potęgę i zrobi wszystko, aby zesłać nas na wieczne potępienie. Dlatego warto użyć zamiennika w stylu „Postaram się”. Jest bardziej pewne i bardziej prawdopodobne. Początkowo zakładamy, że nie chcemy czynić zła nie tylko wobec ukochanej osoby, ale także wobec bliźniego. Lecz w praktyce różnie bywa. Gdy dopuścimy, aby Zły nas namawiał do złego, być może ulegniemy i poprzez impuls lub negatywne emocje powiemy lub uczynimy coś, czego będziemy żałować. Dlatego przy kłótni warto czasem kolokwialnie ujmując „zamknąć paszczę” i przemilczeć daną kwestię, a w zamian (jeśli miało się na kłótnie z ukochaną osobą) podziękować za taką niesamowitą kobietę, która jest cudem w naszym życiu. Ja tak niemal zawsze robię, co mi wychodzi na dobre! Gdy się zanosi na „ostrzejszą wymianę zdań” niż zwykle mówię: „Ja nie będę się z Tobą kłócił o głupoty”. (czego rzeczywiście pragnę dla nas obojga 💖), po czym dodaję: "Panie Boże, dziękuję Ci za tą cudowną i kochaną kobietę, którą postawiłeś na mojej drodze!".


Naprawdę uważajmy, co mówimy w stronę ukochanej osoby, bo jeżeli rzeczywiście tego nie czujemy, możemy bardzo skrzywdzić drugiego człowieka. Jeśli czujemy, że kochamy, to mówmy otwarcie: „Kocham Cię!”, lecz jeśli nie jesteśmy pewni, że dotrzymamy słów „już nigdy”, powiedzmy z pokorą „postaram się”.
Ja się nie spieszę Jej kochać. Mam na to całą wieczność! 💖

Chwała Panu za każde słowo tu ujęte! 

sobota, 26 sierpnia 2017

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się Osobę, którą idzie się odwiedzić..

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się Osobę, którą idzie się odwiedzić..


Wybrałam się na długi spacer.. Modlić się, bawić, poznać magię wiary i pomyśleć nad sensem życia. Wybrałam 8 – dniowy szlak, taki w sam raz – 200 kilometrowy, prawie dobry i adekwatny co do moich możliwości. Chociaż wybrałam go już kolejny, a nawet jubileuszowy bo 10 raz, to jednak okazał się sporym wyczynem, który zdecydowanie mogę nazwać walką o przetrwanie. W skwarze, burzy i deszczu, z gorączką i antybiotykiem, ale z radością i nadzieją w sercu, że „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Wiecie już o czym mowa? O mojej tegorocznej pieszej pielgrzymce na Jasną Górę.



Długi spacer..
Aż dziwne, że właśnie tak to nazwałam. Bo przecież to wcale nie spacer, a prawdziwy szlak wiary. Tor, który przede wszystkim jest mierzeniem sił, tych które mam ze sobą, tych które powinnam mieć i tych, o które proszę (bo są mi niezbędne) do dalszej drogi. Szlak pełen wyboistych dróg, pod górę, przez las, po asfalcie.. Pielgrzymka jest wędrówką, gdzie trzeba być gotowym na wszystko, gdzie survival zaczyna nabierać prawdziwego znaczenia, gdzie nie ma czasu na zmęczenie, czy odpoczynek. To droga, w której ujawnia się najwięcej ludzkich słabości, najwięcej upadków, tych które siedzą w nas nieraz bardzo długo..


Sens życia jest chyba najczęstszym pytaniem, które zadaje sobie w duchu każdy młody człowiek. Bo przecież w wieku 21 lat teoretycznie „wie się wszystko”, ale praktycznie stoi się nic nie wiedząc, właśnie przed tym wszystkim. To właśnie ten czas, kiedy warto przez chwilę pomyśleć i naprawdę powierzyć się Jemu i Jej, oddając swe życie w najlepsze ramiona ukochanego Ojca i najczulszej Matki. To nagle sprawia, że życie nabiera barw (nie mówię tu o zakochaniu, gdzie wszystko wydaje się słodkie i różowe), staje się jaśniejsze i pełne blasku, a przede wszystkim pełne nadziei, na te lepsze dni, których jako młodzi mamy jeszcze przed sobą, oby jak najwięcej.


Magia wiary..
Dla ludzi młodych pielgrzymka jest też rodzajem manifestacji. Tej, w której pokazują, że nie wstydzą się iść pod prąd, nie wstydzą się wiary i Jezusa. Z roku na rok spotykam się z tym, że na szlaku jest coraz więcej ludzi młodych, i to właśnie oni pokazują swoim życiem i zachowaniem, że Maryja nasza Matka do której pielgrzymujemy wyprasza łaski, wysłuchując nawet tych najmłodszych.





Choć „magia” nie kojarzy mi się najlepiej. Uważam, że nie jest to słowo adekwatne do wiary czy wyznania, a raczej do głoszenia herezji (wieźmy, horoskopy, magie).. To jednak nie wiem jakim cudem mam nazwać widok młodzieży, która w skwarze, upale, deszczu czy burzy idzie i z radością śpiewa „Zaufaj Panu już dziś”; która każdego dnia o godz. 15 prosi, a wręcz błaga o Miłosierdzie dla całego świata; która każdego wieczoru trzymając się za ręce jak prawdziwa wspólnota odśpiewuje „Maryjo, Królowo nasza. Ciebie prosimy, uświęcaj rodziny, uświęcaj każdego z nas”. To naprawdę coś wspaniałego, za co jestem wdzięczna przede wszystkim Bogu oraz wszystkim pielgrzymującym. To prawdziwe świadectwo wiary, które powinien zobaczyć każdy niewierzący, czy krytykujący dzisiejszą polską młodzież.



Rodzinne pielgrzymowanie..
Choć na pielgrzymim szlaku towarzyszy mi najczęściej tylko mój brat i grupa przyjaciół, to jednak wiem, że jest to rodzinny szlak. Może podkreśla to jeszcze bardziej zwrot: „brat”, „siostra”, który używany jest do współpielgrzymujących, może wspólny cel i kierunek drogi. A może też wymiar ten poza ziemski, który podkreśla że nasze życie jest jedną wielką pielgrzymką.. że na końcu tej drogi czeka ten wymarzony i upragniony cel – NIEBO, do którego zmierzają wszyscy wokół mnie.  I tu na pielgrzymce, jest tak jak w rodzinie. Każdego dnia budzimy się rano, wspólnie się modlimy, kolejny dzień z rzędu jemy pomidorówkę 💖, śmiejemy się, śpiewamy, robimy zdjęcia i dobrze spędzamy czas, cały czas wędrując i zbliżając się do Niego i do Niej. Tak jak w rodzinie, wspieramy się i motywujemy, gdy któreś z nas nie wytrzymuje i po prostu z wysiłku nie daje rady. Tak jak w rodzinie, razem kochamy i dbamy o siebie. 


niedziela, 20 sierpnia 2017

Grecja, jako odreagowanie od wiru rekrutacyjnego na studia

Grecja, jako odreagowanie od wiru rekrutacyjnego na studia

Jak już pewnie wiecie, dostałem się na wymarzone studia. Pan Bóg wszystko zaplanował tak, aby po miesięcznej męczarni i ciągłym stresie, tuż przed wyjazdem zostać przyjętym na studia, i to te, o które od pierwszej klasy liceum prosiłem przy codziennej modlitwie. Dzięki Niemu udało się! Dzięki Jego łasce wyjechałem do Grecji już bez żadnych trosk i stresu. Poza jednym - dobijało mnie jedynie to, że nie będę widzieć ukochanej osoby przez równe dwa tygodnie, co dla mnie i Kasi wydawało się masą czasu, i rzeczywiście nie były to 2-3 dni, tylko 14. Dwa tygodnie dłużyły się niesamowicie, to prawda. Cóż, trudno. Jeśli się kochamy i Bóg jest z nami, przetrzymamy wszystko! 💕




Jak było w Grecji? Bardzo fajnie! Mieszkałem w małym miasteczku - Nei Pori w hotelu "TAWERNA STELIOS", położonym około 50 metrów od Morza Egejskiego, więc w każdej chwili mogłem iść poleżeć na plaży, wykąpać się czy po prostu siąść, pokontemplować i pomodlić się. Pokoje moim zdaniem były okej, zdecydowanie adekwatne co do ceny, którą za nie ponieśliśmy. 😊

Było kilka wycieczek, na które można było jechać (oczywiście za każdą trzeba było zapłacić). Ja wybrałem Meteory.

Co to Meteory?

Otóż, Meteory to są klasztory zakonne wybudowane na skałach, urwiskach. Zakonnicy, budując takie klasztory w takim niedostępnym miejscu pragnęli odłączyć się od cywilizacji i być bliżej Nieba. Bliżej Boga. 










Meteory wywierają niesamowite wrażenie. Gdy się widzi te kilkanaście klasztorów, pierwsza myśl to "Jak oni to zdołali wybudować?" Do tej pory nikt nie odkrył możliwości ich zbudowania. Jest to praktycznie fizycznie niemożliwe, a szczególnie w XIV wieku, gdy rozwój budownictwa był niewielki. 

Osobiście zrobiły na mnie duże wrażenie: ich ogrom, ilość i potęga jest nie do ogarnięcia w kilka godzin. Trzeba byłoby tam przebywać nieco dłużej aby zagłębić się w ich historię, mistykę i znaleźć czas, by pokontemplować wraz z otaczającą je przyrodą. 





Ogólnie Grecja zachwyca swym pięknem i cudownym klimatem. Nie mniej jednak tęskniłem za domem i oczekiwałem na dzień w którym znów mógłbym poczuć, że ukochana osoba jest przy mnie. Każdy dzień był kolejnym dniem tęsknoty za Kasią. Miałem jednak na to sposób - każdą chwilę, gdy myślałem jak bardzo jej potrzebuję przeznaczałem na modlitwę w intencji naszego związku bez względu czy odmawiałem Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czy Różaniec do naszej kochanej Matulki. Wtedy czułem, że ona jest ze mną, może nie ciałem, ale duchem napewno. 

Pozostałe wycieczki to przykładowo Ateny, wyspa Skiathos czy Olimp. Jednym zdaniem - dla każdego coś dobrego 😄

Jedzonko było bardzo dobre, nie chodziło się głodnym. Mieliśmy trzy posiłki dziennie, gdzie w innych hotelach były dwa, dlatego nigdy nie byliśmy głodni! Codziennie były frytki, dlatego jestem pewien że nie spojrzę na nie przez najbliższy miesiąc! 😂

A ekipa? Najlepsza! Zapoznaliśmy się z innymi osobami z naszej grupy i stworzyliśmy razem 10-osobową "paczkę", z którą spędzaliśmy każdy wieczór. Było znakomicie! 






Pod koniec wycieczki był już przesyt tego całego klimatu. Osobiście pragnąłem już jechać do domu i położyć się we własnym łożku. Najbardziej z tego wszystkiego oczekiwałem soboty, która będzie pięknym dniem! Dlaczego? Bo spędzonym u boku najcudowniejszej kobiety 💕

Dziękuje przede wszystkim moim kochanym rodzicom, bez których nie byłbym w stanie sfinansować sobie całościowo wycieczki, przez co po prostu by mnie tu nie było. Jestem im za to bezgranicznie wdzięczny! Mamo, tato, kocham Was najmocniej! 

Na koniec chciałem podziękować Bogu za to, że w ostatnim miesiącu ustawił wszystko tak, jak zawsze tego pragnąłem. Zaplanował moje życie w kilku kwestiach: w jednych na okres kilku lat, w innych zaś mam głęboką nadzieje, że na całe moje życie. 

Chwała Mu za wszystkie Jego czyny!



piątek, 18 sierpnia 2017

Poranek z Mamą i mamą

Poranek z Mamą i mamą

Zabrałam mamę na kawę.
Albo może raczej zabrałam mamę i kawę, do innej Mamy- Tej z Jasnej Góry.
I choć zdecydowanie był to największy, najkrótszy i najbardziej spontaniczny wyjazd tego miesiąca, to jednak wyszłam z założenia, że każde podróże kształcą.


Godzina 1,39. Środek nocy.. To chyba czas pierwszego i zarazem ostatniego budzika. O 2 jesteśmy już w samochodzie i ruszamy, cały czas przed siebie. Obstawiam, że jedziemy na najdalej wyczekiwaną kawę. Ale za to z kim!!
Dla Niej warto nawet iść na piechotę w skwarze i upale, więc co to dla nas 2 godziny jazdy samochodem. Przed 5 docieramy na parking.
Czekamy jeszcze chwile i już zmierzamy prosto do Niej! Pełne zmęczenia (bo obie musimy jeszcze dziś być w pracy), ale radość ze spotkania Tej ukochanej osoby naprawdę przewyższa wszystko. 


Wchodzimy i czekamy, najbliżej jak się da. A o godzinie 6 ukazuje się ONA. Najpiękniejsza, najczystsza i najukochańsza. Patrzymy na Nią zauroczone
i szczęśliwe, że jesteśmy tak blisko Matki. Chociaż nie minął tydzień od mojego ostatniego pobytu na Jasnej Górze, to wzruszenie pojawia się znów (właściwie za każdym razem, gdy jestem i na Nią po prostu patrzę). Obie z mamą ronimy nie jedną łzę, prosząc w ciszy o Jej dalsze orędownictwo za nami.. 


Uczestniczymy w pierwszej Mszy odprawianej w Kaplicy Cudownego Obrazu.
Co okazuje się jeszcze lepszym początkiem tego dnia. A później siedząc w ciszy przed Jej obliczem przypominam sobie, że przecież jesteście ze mną i że nosze przy sobie również Wasze troski, prośby czy podziękowania., które przesyłaliście nam
w wiadomościach prywatnych.


Na koniec tego wspaniałego poranka, udajemy się z mamą na KAWĘ, tę po którą tu przyjechałyśmy.  😜Bo teraz wiemy, że Ona nam również w niej towarzyszy.
Wiemy, że jest i wciąż będzie. Dlatego bezpiecznie możemy wracać do domu, mówiąc cichutko: DO ZOBACZENIA MAMO! 💖

Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę uwielbiam takie krótkie wyjazdy.
Chwilę, gdzie mogę pobyć z moimi domownikami/rodzicami/bliskimi sam na sam. Pokazując im jak bardzo są ważni i jak wiele dla mnie znaczą. 


Mój piątkowy poranek i zarazem początek weekendu rozpoczął się naprawdę wspaniale! Dlatego Wam życzę również tego samego!! Pięknego dnia Kochani! 💖


wtorek, 15 sierpnia 2017

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!

15 sierpnia 2017 r.

Dla niektórych wtorek, dla innych dłuższy weekend, ale dla nas ŚWIĘTO. Święto TEJ, której tak wiele zawdzięczamy i od której wszystko się zaczęło! Z wielką radością w miniony weekend (13 sierpnia) mogliśmy pokłonić się przed Jej obliczem. Przed obliczem Czarnej Madonny na Jasnej Górze. Pełni wzruszenia, mogliśmy wejść i powiedzieć zwyczajnie prostym, dziecięcym językiem: KOCHANA MAMO, DZIĘKUJEMY ŻE Z NAMI JESTEŚ!



Dla nas 15 sierpnia, czyli uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest niczym Dzień Matki. A przynajmniej tak go świętujemy, oddając Mamie to na co najbardziej czeka, czyli na nasze serca. W narodowe Święto Wojska Polskiego DZIĘKUJEMY ŻE OD WIEKÓW CZUWA NIE TYLKO NAD NAMI, ALE NAD NASZYMI RODZINAMI, NAD OJCZYZNĄ I CAŁYM ŚWIATEM. Wierzymy, że to właśnie za Jej przyczyną na tym świecie dzieje się tyle cudów, których doświadczamy codziennie. 




Dziś pełni radości wiemy, że Ona wciąż jest obecna w naszym życiu. Jest Królową, którą zaprosiliśmy do naszych serc i do naszego wspólnego życia. Wierzymy głęboko, że ukochana Matka wysłuchuje swoje dzieci, dlatego z pełną ufnością, dziś w Jej święto prosimy, aby przemieniała nasze serca do jeszcze większej wzajemnej miłości i radości!!


A Wam drodzy Kochani, życzymy właśnie tego, abyście każde swoje sprawy powierzali w ręce Matki.. Bo jeśli masz chwile smutne w swym życiu, powierz się Matce!"



Copyright © 2016 Ukochani odwieczną Miłością , Blogger