wtorek, 5 września 2017

„Kocham Cię”, „zawsze”, „już nigdy”, jako słowa niosące wielką odpowiedzialność

„Kocham Cię”, „zawsze”, „już nigdy”, jako słowa niosące wielką odpowiedzialność

Chciałem przed chwilą zacząć ten post od słowa „zawsze”, ale się powstrzymam i użyję innego 😋

Ludzie powszechnie wyrażając swoją miłość kierują w stronę ukochanej osoby słowa typu „kocham Cię”, formułują zdania zaczynając od słów „zawsze” lub „nigdy” nie mając świadomości, co za sobą niosą. A niosą wiele: przede wszystkim odpowiedzialność, wielką moc oraz dają nadzieję drugiej osobie na lepsze życie przy boku ukochanej osoby.


I tutaj chciałbym z całego serca kolejny raz podziękować mojej kochanej Kasi, która bardzo często mnie upominała, gdy próbowałem jej wyrazić miłość za pomocą takowych słów. Byłem jedną z osób, które nie do końca miały świadomość co te słowa mogą w pełni znaczyć. Gdy kierowałem w stronę Kasi słowa „kocham Cię”, zawsze zostałem poprawiony słowami: „Nie. Ty mnie nie kochasz. Ty się we mnie zakochujesz.”. Z jednej strony sprawiało mi to przykrość, że moje słowa nie zostały przyjęte. Z drugiej zaś, gdy zacząłem myśleć nad tym, co usłyszałem, po czasie potrafiłem przyznać rację.

Dlaczego? Ponieważ ją miała.

Kochać kogoś nie można JUŻ. To jest takie oczywiste, a jednocześnie bardzo trudne do pojęcia. Człowiek się najpierw zauroczy, potem zakochuje. Gdy poczujemy się bezpieczni przy drugiej osobie, w pełni akceptowani takimi, jakimi jesteśmy, czujemy, że ta druga osoba pragnie nam dać tylko i wyłącznie dobro, ciepło i miłość na wieczność... wtedy kochamy. Lecz to nie jest koniec procesu zakochiwania się! Z każdym dniem będziemy to robić. Codziennie zakochujemy się od nowa, „po uszy”. Ja osobiście, w pewnym momencie nie wiedziałem, czy mogę kiedyś takowe słowa wypowiedzieć, czy nie. Po kilku minutach refleksji stwierdziłem, że te słowa są zupełnie niepotrzebne. Pomyślałem: „jeśli na razie Kasia nie chce tego słyszeć, to wyrażę, że ją kocham dając jej codziennie tyle miłości, ile tylko mi Bóg ześle danego dnia. Postaram się wypełnić Jej serce miłością po brzegi, tak jak On wypełnia moje.”. Do tej pory się tego trzymam. Dzięki temu widzę, jak codziennie chodzi uśmiechnięta, jak bardzo jest szczęśliwa. A jeżeli Ona będzie szczęśliwa, to i ja będę. Bo dla mnie szczęściem jest Ona.


Zazwyczaj obiecujemy ukochanej osobie cokolwiek, używając słowa „zawsze”. Jeżeli człowiek nie jest świadom, co mówi lub obiecuje, może bardzo szybko i łatwo skrzywdzić drugą osobę. Osobę, która mu zwyczajnie zaufała. To słowo jest bardzo zobowiązujące i trzeba się liczyć z tym, że jeżeli je wypowiadamy, musimy spełnić obietnice. Inaczej okażemy się ludźmi fałszywymi, nieodpowiedzialnymi.

Często powtarzam Kasi: „Zawsze będę pragnął ofiarować Ci tylko i wyłącznie dobro”. Jestem doskonale świadom, co Jej obiecuję i dobrze wiem, że jestem w stanie spełnić swoją obietnicę, ponieważ tego rzeczywiście pragnę. Pragnę, aby zawsze czuła się kochana i bezpieczna przy moim boku.


Natomiast wyrażenie „już nigdy” jest bardzo trudne do spełnienia, zakładając, że zaczynamy nim pewną obietnicę. Człowiek nie jest idealny, jest tylko człowiekiem, czyli ma ciało, rozum, do którego może (jeśli tylko pozwoli) dopuścić zarówno Boga, jak i Szatana, który sieje zło na potęgę i zrobi wszystko, aby zesłać nas na wieczne potępienie. Dlatego warto użyć zamiennika w stylu „Postaram się”. Jest bardziej pewne i bardziej prawdopodobne. Początkowo zakładamy, że nie chcemy czynić zła nie tylko wobec ukochanej osoby, ale także wobec bliźniego. Lecz w praktyce różnie bywa. Gdy dopuścimy, aby Zły nas namawiał do złego, być może ulegniemy i poprzez impuls lub negatywne emocje powiemy lub uczynimy coś, czego będziemy żałować. Dlatego przy kłótni warto czasem kolokwialnie ujmując „zamknąć paszczę” i przemilczeć daną kwestię, a w zamian (jeśli miało się na kłótnie z ukochaną osobą) podziękować za taką niesamowitą kobietę, która jest cudem w naszym życiu. Ja tak niemal zawsze robię, co mi wychodzi na dobre! Gdy się zanosi na „ostrzejszą wymianę zdań” niż zwykle mówię: „Ja nie będę się z Tobą kłócił o głupoty”. (czego rzeczywiście pragnę dla nas obojga 💖), po czym dodaję: "Panie Boże, dziękuję Ci za tą cudowną i kochaną kobietę, którą postawiłeś na mojej drodze!".


Naprawdę uważajmy, co mówimy w stronę ukochanej osoby, bo jeżeli rzeczywiście tego nie czujemy, możemy bardzo skrzywdzić drugiego człowieka. Jeśli czujemy, że kochamy, to mówmy otwarcie: „Kocham Cię!”, lecz jeśli nie jesteśmy pewni, że dotrzymamy słów „już nigdy”, powiedzmy z pokorą „postaram się”.
Ja się nie spieszę Jej kochać. Mam na to całą wieczność! 💖

Chwała Panu za każde słowo tu ujęte! 

sobota, 26 sierpnia 2017

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się Osobę, którą idzie się odwiedzić..

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się Osobę, którą idzie się odwiedzić..


Wybrałam się na długi spacer.. Modlić się, bawić, poznać magię wiary i pomyśleć nad sensem życia. Wybrałam 8 – dniowy szlak, taki w sam raz – 200 kilometrowy, prawie dobry i adekwatny co do moich możliwości. Chociaż wybrałam go już kolejny, a nawet jubileuszowy bo 10 raz, to jednak okazał się sporym wyczynem, który zdecydowanie mogę nazwać walką o przetrwanie. W skwarze, burzy i deszczu, z gorączką i antybiotykiem, ale z radością i nadzieją w sercu, że „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Wiecie już o czym mowa? O mojej tegorocznej pieszej pielgrzymce na Jasną Górę.



Długi spacer..
Aż dziwne, że właśnie tak to nazwałam. Bo przecież to wcale nie spacer, a prawdziwy szlak wiary. Tor, który przede wszystkim jest mierzeniem sił, tych które mam ze sobą, tych które powinnam mieć i tych, o które proszę (bo są mi niezbędne) do dalszej drogi. Szlak pełen wyboistych dróg, pod górę, przez las, po asfalcie.. Pielgrzymka jest wędrówką, gdzie trzeba być gotowym na wszystko, gdzie survival zaczyna nabierać prawdziwego znaczenia, gdzie nie ma czasu na zmęczenie, czy odpoczynek. To droga, w której ujawnia się najwięcej ludzkich słabości, najwięcej upadków, tych które siedzą w nas nieraz bardzo długo..


Sens życia jest chyba najczęstszym pytaniem, które zadaje sobie w duchu każdy młody człowiek. Bo przecież w wieku 21 lat teoretycznie „wie się wszystko”, ale praktycznie stoi się nic nie wiedząc, właśnie przed tym wszystkim. To właśnie ten czas, kiedy warto przez chwilę pomyśleć i naprawdę powierzyć się Jemu i Jej, oddając swe życie w najlepsze ramiona ukochanego Ojca i najczulszej Matki. To nagle sprawia, że życie nabiera barw (nie mówię tu o zakochaniu, gdzie wszystko wydaje się słodkie i różowe), staje się jaśniejsze i pełne blasku, a przede wszystkim pełne nadziei, na te lepsze dni, których jako młodzi mamy jeszcze przed sobą, oby jak najwięcej.


Magia wiary..
Dla ludzi młodych pielgrzymka jest też rodzajem manifestacji. Tej, w której pokazują, że nie wstydzą się iść pod prąd, nie wstydzą się wiary i Jezusa. Z roku na rok spotykam się z tym, że na szlaku jest coraz więcej ludzi młodych, i to właśnie oni pokazują swoim życiem i zachowaniem, że Maryja nasza Matka do której pielgrzymujemy wyprasza łaski, wysłuchując nawet tych najmłodszych.





Choć „magia” nie kojarzy mi się najlepiej. Uważam, że nie jest to słowo adekwatne do wiary czy wyznania, a raczej do głoszenia herezji (wieźmy, horoskopy, magie).. To jednak nie wiem jakim cudem mam nazwać widok młodzieży, która w skwarze, upale, deszczu czy burzy idzie i z radością śpiewa „Zaufaj Panu już dziś”; która każdego dnia o godz. 15 prosi, a wręcz błaga o Miłosierdzie dla całego świata; która każdego wieczoru trzymając się za ręce jak prawdziwa wspólnota odśpiewuje „Maryjo, Królowo nasza. Ciebie prosimy, uświęcaj rodziny, uświęcaj każdego z nas”. To naprawdę coś wspaniałego, za co jestem wdzięczna przede wszystkim Bogu oraz wszystkim pielgrzymującym. To prawdziwe świadectwo wiary, które powinien zobaczyć każdy niewierzący, czy krytykujący dzisiejszą polską młodzież.



Rodzinne pielgrzymowanie..
Choć na pielgrzymim szlaku towarzyszy mi najczęściej tylko mój brat i grupa przyjaciół, to jednak wiem, że jest to rodzinny szlak. Może podkreśla to jeszcze bardziej zwrot: „brat”, „siostra”, który używany jest do współpielgrzymujących, może wspólny cel i kierunek drogi. A może też wymiar ten poza ziemski, który podkreśla że nasze życie jest jedną wielką pielgrzymką.. że na końcu tej drogi czeka ten wymarzony i upragniony cel – NIEBO, do którego zmierzają wszyscy wokół mnie.  I tu na pielgrzymce, jest tak jak w rodzinie. Każdego dnia budzimy się rano, wspólnie się modlimy, kolejny dzień z rzędu jemy pomidorówkę 💖, śmiejemy się, śpiewamy, robimy zdjęcia i dobrze spędzamy czas, cały czas wędrując i zbliżając się do Niego i do Niej. Tak jak w rodzinie, wspieramy się i motywujemy, gdy któreś z nas nie wytrzymuje i po prostu z wysiłku nie daje rady. Tak jak w rodzinie, razem kochamy i dbamy o siebie. 


niedziela, 20 sierpnia 2017

Grecja, jako odreagowanie od wiru rekrutacyjnego na studia

Grecja, jako odreagowanie od wiru rekrutacyjnego na studia

Jak już pewnie wiecie, dostałem się na wymarzone studia. Pan Bóg wszystko zaplanował tak, aby po miesięcznej męczarni i ciągłym stresie, tuż przed wyjazdem zostać przyjętym na studia, i to te, o które od pierwszej klasy liceum prosiłem przy codziennej modlitwie. Dzięki Niemu udało się! Dzięki Jego łasce wyjechałem do Grecji już bez żadnych trosk i stresu. Poza jednym - dobijało mnie jedynie to, że nie będę widzieć ukochanej osoby przez równe dwa tygodnie, co dla mnie i Kasi wydawało się masą czasu, i rzeczywiście nie były to 2-3 dni, tylko 14. Dwa tygodnie dłużyły się niesamowicie, to prawda. Cóż, trudno. Jeśli się kochamy i Bóg jest z nami, przetrzymamy wszystko! 💕




Jak było w Grecji? Bardzo fajnie! Mieszkałem w małym miasteczku - Nei Pori w hotelu "TAWERNA STELIOS", położonym około 50 metrów od Morza Egejskiego, więc w każdej chwili mogłem iść poleżeć na plaży, wykąpać się czy po prostu siąść, pokontemplować i pomodlić się. Pokoje moim zdaniem były okej, zdecydowanie adekwatne co do ceny, którą za nie ponieśliśmy. 😊

Było kilka wycieczek, na które można było jechać (oczywiście za każdą trzeba było zapłacić). Ja wybrałem Meteory.

Co to Meteory?

Otóż, Meteory to są klasztory zakonne wybudowane na skałach, urwiskach. Zakonnicy, budując takie klasztory w takim niedostępnym miejscu pragnęli odłączyć się od cywilizacji i być bliżej Nieba. Bliżej Boga. 










Meteory wywierają niesamowite wrażenie. Gdy się widzi te kilkanaście klasztorów, pierwsza myśl to "Jak oni to zdołali wybudować?" Do tej pory nikt nie odkrył możliwości ich zbudowania. Jest to praktycznie fizycznie niemożliwe, a szczególnie w XIV wieku, gdy rozwój budownictwa był niewielki. 

Osobiście zrobiły na mnie duże wrażenie: ich ogrom, ilość i potęga jest nie do ogarnięcia w kilka godzin. Trzeba byłoby tam przebywać nieco dłużej aby zagłębić się w ich historię, mistykę i znaleźć czas, by pokontemplować wraz z otaczającą je przyrodą. 





Ogólnie Grecja zachwyca swym pięknem i cudownym klimatem. Nie mniej jednak tęskniłem za domem i oczekiwałem na dzień w którym znów mógłbym poczuć, że ukochana osoba jest przy mnie. Każdy dzień był kolejnym dniem tęsknoty za Kasią. Miałem jednak na to sposób - każdą chwilę, gdy myślałem jak bardzo jej potrzebuję przeznaczałem na modlitwę w intencji naszego związku bez względu czy odmawiałem Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czy Różaniec do naszej kochanej Matulki. Wtedy czułem, że ona jest ze mną, może nie ciałem, ale duchem napewno. 

Pozostałe wycieczki to przykładowo Ateny, wyspa Skiathos czy Olimp. Jednym zdaniem - dla każdego coś dobrego 😄

Jedzonko było bardzo dobre, nie chodziło się głodnym. Mieliśmy trzy posiłki dziennie, gdzie w innych hotelach były dwa, dlatego nigdy nie byliśmy głodni! Codziennie były frytki, dlatego jestem pewien że nie spojrzę na nie przez najbliższy miesiąc! 😂

A ekipa? Najlepsza! Zapoznaliśmy się z innymi osobami z naszej grupy i stworzyliśmy razem 10-osobową "paczkę", z którą spędzaliśmy każdy wieczór. Było znakomicie! 






Pod koniec wycieczki był już przesyt tego całego klimatu. Osobiście pragnąłem już jechać do domu i położyć się we własnym łożku. Najbardziej z tego wszystkiego oczekiwałem soboty, która będzie pięknym dniem! Dlaczego? Bo spędzonym u boku najcudowniejszej kobiety 💕

Dziękuje przede wszystkim moim kochanym rodzicom, bez których nie byłbym w stanie sfinansować sobie całościowo wycieczki, przez co po prostu by mnie tu nie było. Jestem im za to bezgranicznie wdzięczny! Mamo, tato, kocham Was najmocniej! 

Na koniec chciałem podziękować Bogu za to, że w ostatnim miesiącu ustawił wszystko tak, jak zawsze tego pragnąłem. Zaplanował moje życie w kilku kwestiach: w jednych na okres kilku lat, w innych zaś mam głęboką nadzieje, że na całe moje życie. 

Chwała Mu za wszystkie Jego czyny!



piątek, 18 sierpnia 2017

Poranek z Mamą i mamą

Poranek z Mamą i mamą

Zabrałam mamę na kawę.
Albo może raczej zabrałam mamę i kawę, do innej Mamy- Tej z Jasnej Góry.
I choć zdecydowanie był to największy, najkrótszy i najbardziej spontaniczny wyjazd tego miesiąca, to jednak wyszłam z założenia, że każde podróże kształcą.


Godzina 1,39. Środek nocy.. To chyba czas pierwszego i zarazem ostatniego budzika. O 2 jesteśmy już w samochodzie i ruszamy, cały czas przed siebie. Obstawiam, że jedziemy na najdalej wyczekiwaną kawę. Ale za to z kim!!
Dla Niej warto nawet iść na piechotę w skwarze i upale, więc co to dla nas 2 godziny jazdy samochodem. Przed 5 docieramy na parking.
Czekamy jeszcze chwile i już zmierzamy prosto do Niej! Pełne zmęczenia (bo obie musimy jeszcze dziś być w pracy), ale radość ze spotkania Tej ukochanej osoby naprawdę przewyższa wszystko. 


Wchodzimy i czekamy, najbliżej jak się da. A o godzinie 6 ukazuje się ONA. Najpiękniejsza, najczystsza i najukochańsza. Patrzymy na Nią zauroczone
i szczęśliwe, że jesteśmy tak blisko Matki. Chociaż nie minął tydzień od mojego ostatniego pobytu na Jasnej Górze, to wzruszenie pojawia się znów (właściwie za każdym razem, gdy jestem i na Nią po prostu patrzę). Obie z mamą ronimy nie jedną łzę, prosząc w ciszy o Jej dalsze orędownictwo za nami.. 


Uczestniczymy w pierwszej Mszy odprawianej w Kaplicy Cudownego Obrazu.
Co okazuje się jeszcze lepszym początkiem tego dnia. A później siedząc w ciszy przed Jej obliczem przypominam sobie, że przecież jesteście ze mną i że nosze przy sobie również Wasze troski, prośby czy podziękowania., które przesyłaliście nam
w wiadomościach prywatnych.


Na koniec tego wspaniałego poranka, udajemy się z mamą na KAWĘ, tę po którą tu przyjechałyśmy.  😜Bo teraz wiemy, że Ona nam również w niej towarzyszy.
Wiemy, że jest i wciąż będzie. Dlatego bezpiecznie możemy wracać do domu, mówiąc cichutko: DO ZOBACZENIA MAMO! 💖

Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę uwielbiam takie krótkie wyjazdy.
Chwilę, gdzie mogę pobyć z moimi domownikami/rodzicami/bliskimi sam na sam. Pokazując im jak bardzo są ważni i jak wiele dla mnie znaczą. 


Mój piątkowy poranek i zarazem początek weekendu rozpoczął się naprawdę wspaniale! Dlatego Wam życzę również tego samego!! Pięknego dnia Kochani! 💖


wtorek, 15 sierpnia 2017

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!

15 sierpnia 2017 r.

Dla niektórych wtorek, dla innych dłuższy weekend, ale dla nas ŚWIĘTO. Święto TEJ, której tak wiele zawdzięczamy i od której wszystko się zaczęło! Z wielką radością w miniony weekend (13 sierpnia) mogliśmy pokłonić się przed Jej obliczem. Przed obliczem Czarnej Madonny na Jasnej Górze. Pełni wzruszenia, mogliśmy wejść i powiedzieć zwyczajnie prostym, dziecięcym językiem: KOCHANA MAMO, DZIĘKUJEMY ŻE Z NAMI JESTEŚ!



Dla nas 15 sierpnia, czyli uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest niczym Dzień Matki. A przynajmniej tak go świętujemy, oddając Mamie to na co najbardziej czeka, czyli na nasze serca. W narodowe Święto Wojska Polskiego DZIĘKUJEMY ŻE OD WIEKÓW CZUWA NIE TYLKO NAD NAMI, ALE NAD NASZYMI RODZINAMI, NAD OJCZYZNĄ I CAŁYM ŚWIATEM. Wierzymy, że to właśnie za Jej przyczyną na tym świecie dzieje się tyle cudów, których doświadczamy codziennie. 




Dziś pełni radości wiemy, że Ona wciąż jest obecna w naszym życiu. Jest Królową, którą zaprosiliśmy do naszych serc i do naszego wspólnego życia. Wierzymy głęboko, że ukochana Matka wysłuchuje swoje dzieci, dlatego z pełną ufnością, dziś w Jej święto prosimy, aby przemieniała nasze serca do jeszcze większej wzajemnej miłości i radości!!


A Wam drodzy Kochani, życzymy właśnie tego, abyście każde swoje sprawy powierzali w ręce Matki.. Bo jeśli masz chwile smutne w swym życiu, powierz się Matce!"



wtorek, 1 sierpnia 2017

Niezbędnik pielgrzyma!

Niezbędnik pielgrzyma!
Sierpień to przede wszystkim wakacyjny czas pielgrzymek. To właśnie w nim rozpoczyna się najwięcej pielgrzymek, które ze wszystkich stron Polski pielgrzymują i docierają do Matki na Jasną Górę.

Wiem, że wśród Was są również osoby udające się na pielgrzymkę. Niektórzy może już kolejny raz podążają przed Jasnogórski Tron. Post jednak będzie skierowany głównie do tych, którzy dopiero co rozpoczynają swoją pielgrzymkową przygodę.



W internecie pełno jest memów o tych, którzy wyruszają na pielgrzymi szlak po raz pierwszy. Wiadomo śmiech, śmiechem ale jednak warto pomyśleć i zastanowić się, co jest niezbędne na tak trudną, ale jakże piękną wędrówkę. Wychodząc trochę z pomocą spróbuję zawrzeć w tej krótkiej
pigułce to, co należy ze sobą zabrać.


Moja lista bez której nie wyobrażam sobie pakowania zawiera następujące rzeczy:

1. Wygodne BUTY, czyli podstawowy element drogi. I tu podzielę się swoimi doświadczeniami. Dla wielu z Was mogę być idealnym elementem na memy dotyczące Polaków chodzących w sandałach i skarpetkach. Baaa, ja nawet należę do tych Polaków 😅 I z ręką na sercu polecam każdemu pielgrzymującemu SKARPETKI I SANDAŁY, jako najwygodniejsze obuwie do pielgrzymowania.(Oczywiście buty muszą trochę przejść, dlatego najbezpieczniej mieć w bagażu drugą parę, tak na wszelki wypadek).



2. Przewiewne, bawełniane UBRANIE (z doświadczenia polecam getry i najzwyklejsze luźne t-shirty). Tu należy pamiętać także o tym, że jest to pielgrzymka. A pielgrzymka, to nie rewia mody! 💃 Wiem, że nie wszystkie diecezje tego wymagają, u mnie jednak należy zachować pątniczy strój- czyli taki, w którym kolana i ramiona są zasłonięte. Choć nieraz osobiście uważałam, że nie mam takich strojów, narzekałam, że po co się tak ubierać w taaaaaki upał, to jednak doceniam to, że jest to jakiś rodzaj szacunku oraz umartwienie dla pielgrzymujących.

3. CZAPKA/ CHUSTKA- Nakrycie głowy!!! I KREM Z FILTREM!! OKULARY PRZECIWSŁONECZNE! Tu trzeba być przygotowanym na wiele zmian pogody, ale w lato głównie upały, które nieraz mogą być niebezpieczne dla naszego organizmu.

4. Jeśli już chodzi o upały, to krótkie przypomnienie o nawadnianiu organizmu. Naprawdę w te dni trzeba wiele pić, o czym cały czas przypominają służby medyczne i porządkowe. Dodatkowo do zestawu pielgrzyma polecam dorzucić WITAMINY i MINERAŁY, które niestety tracimy wraz z wodą podczas upału i wysiłku (sama wybieram kompleks multiwitamin, który towarzyszy mi już parę dni przed pielgrzymką) oraz PLUSZE (Magnez, Wapno, Witamina C).

5. PŁASZCZ PRZECIWDESZCZOWY. Szczególnie potrzebny na te nasze polskie klimaty. Bo wiadomo, pogoda w Polsce, to niczym kobieta- zmienną jest 😛

6. Mała APTECZKA z tym, co na szlaku bywa najpotrzebniejsze. Wiadomo, są punkty medyczne ale nieraz nie warto nawet fatygować się, by iść do nich z maleńkim zadrapaniem czy otarciem. Wszelkie plastry, bandaż, maść przeciwbólowa czy gazik dezynfekcyjny można, a nawet trzeba mieć pod ręką. Pamiętajmy także, o LEKACH, które STALE ZAŻYWAMY, oraz przygotujmy się na możliwie występujące nieszczęśliwe wypadki (jak ugryzienia os czy innych owadów), w których potrzebne jest zażycie wapna i odczulającego środka.

7. W podręcznym bagażu warto mieć też ze sobą mydełko/ PŁYN DEZYNFEKCYJNY oraz NAWILŻAJĄCE chusteczki, które pozwolą nam się choć na chwilkę odświeżyć w czasie postoju.

8. MISKA, KUBEK, SZTUĆCE! Czyli to co będzie niezbędne do przygotowania posiłku.

9. JEDZENIE!!! 💗 Tu polecam suchy prowiant- zawsze wybieram chleb tostowy (zdecydowanie nie zdąży z czerstwieć), kabanosy, paszteciki, konserwy, zupki w proszku, kisiele, budynie i wszystko to, co przetrwa upalne dni. Niestety pielgrzymka jest czasem odwyku(wyrzeczenia) od czekolady, no chyba że ktoś lubi w upalne południe zjeść czekotubkę. 😂
I taka mała rada: Jeśli idziecie na pielgrzymkę w większej grupie (rodzina, znajomi, przyjaciele) to polecam robić jedne zakupy i dzielić się produktami na kilka plecaków. Z doświadczenia wiem, że ułatwi to hmm dzielenie ciężarów oraz przede wszystkim sprawi, że nie zmarnujemy takich ilości jedzenia.

10. KARIMATA, ŚPIWÓR, koc i poduszka.

11. Nie wiem, jak bywa w innych diecezjach, ale nasza zabiera ze sobą również NAMIOT. Warto zadbać o to, by przed pielgrzymką chociaż raz spróbować go rozłożyć i złożyć (to rada szczególnie dla pań), co by wiedzieć jak się to robi i ile czasu zajmuje.

12. I na końcu, choć równie ważny element to PLECAK, ten podręczny z którym na co dzień będziemy pielgrzymować!

Wiadomo, że na liście nie ujęłam rzeczy, które są tak oczywiste, jak RÓŻANIEC (koronka), ręcznik, bielizna, kosmetyczka czy DOBRY HUMOR! To raczej ZDECYDOWANIE towarzyszy nam w każdej, nawet codziennej wędrówce. 



Mam nadzieję, że wśród Was znajdują się osoby, dla których post okazał się przydatny. Teraz, nie pozostaje mi nic innego jak uciekać się pakować i krzyknąć: DO ZOBACZENIA NA SZLAKU! 


niedziela, 30 lipca 2017

Czy "związek na odległość" przetrwa?

Czy "związek na odległość" przetrwa?
   

Wiele osób sądzi, że "związek na odległość" (choć osobiście nie cierpię tego określenia) nie ma sensu. Aby być ze sobą, dzielić uczucia i każdą wolną chwilę z ukochaną osobą, trzeba mieszkać w tym samym mieście, wsi lub maksymalnie kilka kilometrów, które można przejść po prostu na nogach. Nie wyobrażają sobie dojeżdżać do "drugiej połówki" busem, autokarem czy nawet pociągiem. Już od samego początku jest to dla nich wielka bariera i wybierając się dalej niż załóżmy 30 kilometrów szykują się jak "sójka za morze". Dla takich osób, ta forma związku między dwoma osobami nie przetrwa zbyt długo, lub wcale.

Do takich osób kieruję jedno zdanie:
NIC BARDZIEJ MYLNEGO.

   
       Wszystko zostało znakomicie zaplanowane przez Boga: kogo mamy poznać, z kim mamy spędzać wolne chwile i jak wiele czasu mamy poświęcić dla tej drugiej osoby. Dlatego oboje sądzimy, że to, co rzeczywiście zostało powołane do bycia przez naszego Ojca (a to się czuje po pewnym czasie) będzie najdoskonalsze, najpiękniejsze i nie ma prawa się zepsuć, jeśli oboje będziemy o to dbać.


       Aktualnie mamy do siebie około 70 kilometrów, co daje nam ponad godzinkę drogi autobusem, nieco mniej samochodem. Po wakacjach, gdy pójdę na studia, prawdopodobnie dystans zwiększy się do dwóch godzin. Moi drodzy: i przez to nasz świat ma się zawalić? Przez to mamy się rozstać i zerwać kontakt? Przez to mamy przekreślić i zburzyć wszystko to, co udało nam się zbudować? Otóż zdecydowanie NIE!

Raz trafiłem na sentencję, że : "Pan Bóg czasami miesza, abyśmy się nie przypalili".
Jak to interpretować? Nic prostszego. Jestem pewien tego, że On nie daje nam wszystkiego podanego "jak na tacy". Jeśli już, to szansy czy wskazówki, które doprowadzają nas do spełnienia naszego marzenia. Moim marzeniem było trafienie na tak cudowną kobietę, jak Kasia. Ale wraz z moim marzeniem stoi przede mną zadanie. To, którym niedopuszczalnym jest, aby Ona kiedykolwiek poczuła się niekochana i to przeze mnie. Dlatego warto zauważyć, że nie da się spełnić swojego marzenia "od tak". Trzeba nad tym ciężko pracować. Nasz Ojciec czasami "zamiesza", pokrzyżuje nam nasze (ziemskie, nieraz wyimaginowane) plany, abyśmy nie "osiedli na laurach". Takim "zamieszaniem" mogą być kilometry, jakie dzielą i będą nas dzielić. Dlatego warto pokazać Mu, że nie rezygnujemy od tak z dążenia do celu. Dla mnie, przykładowo, jest to ogromna motywacja. Jesteśmy w kontakcie praktycznie cały dzień. Rozmawiamy za pomocą Facebooka, Messengera, a także staramy się oboje znaleźć kilkanaście minut, aby usłyszeć siebie nawzajem dzięki rozmowie telefonicznej. Widujemy się co weekend, na co oboje czekamy z niecierpliwością. Podczas tygodnia mamy swoje zajęcia, pracę, problemy, troski, dlatego wdrażając się w codzienne sytuacje i obowiązku, nie do końca zwracamy uwagę na tęsknotę.  Ale każdego dnia, po kilkunastogodzinnym zabieganiu, gdy nadchodzi wieczór uświadamiamy sobie, jak bardzo tęsknimy za drugą osobą. Gdy nadchodzi weekend, żyjemy każdą sekundą ciesząc się, że mamy obok siebie ukochaną osobę.

Dlaczego Wam o tym piszę?

Odpowiedź jest prosta. Widząc się codziennie, jest świetnie. Nie odczuwamy jednego - pragnienia ukochanej osoby u boku, a to jest bardzo ważne w związku. Będąc ze sobą na co dzień nigdy nie odczujemy tęsknoty.
My nie widujemy się cały tydzień. Lecz gdy nadchodzi weekend, czujemy, jak bardzo za sobą tęskniliśmy i przez to zakochujemy się w sobie jeszcze bardziej. Czujemy, jak kochamy i jesteśmy kochani. Pragniemy tylko i wyłącznie dobra dla tej naszej drugiej osoby. Dlaczego? Bo dopiero wtedy uświadamiany sobie, że jest ona naszym małym a całym światem.

Reasumując, miłość, którą dzielą kilometry przetrwa, jeśli tylko będziemy pragnęli, aby przetrwała. Mowa tu o prawdziwej miłości i o poważnym związku.
Pamiętajcie: jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na swoim miejscu!



Copyright © 2016 Ukochani odwieczną Miłością , Blogger