poniedziałek, 23 października 2017

Ostatnie rekolekcje w wakacje, czyli Obóz maturzystów FDNT

Nasza Fundacja... no właśnie. Co to "Fundacja"? A więc zacznę od tego.

"Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia” została powołana przez Konferencję Episkopatu Polski w 2000 roku jako wyraz wdzięczności dla Ojca Świętego Jana Pawła II za Jego niestrudzoną posługę duchową na rzecz Kościoła i Ojczyzny. Idea utworzenia Fundacji jako organizacji, której działalność ma upamiętniać Pontyfikat Jana Pawła II przez promowanie nauczania Papieża i wspieranie określonych przedsięwzięć społecznych, głównie w dziedzinie edukacji i kultury, narodziła się po pielgrzymce Ojca Świętego do Polski w 1999 r." (źródło: dzielo.pl)





To tak teoretycznie. A czym naprawdę jest FDNT dla stypendystów? Odpowiem jednym słowem: rodziną. Prawdziwą, kochającą się od pierwszego spotkania przez całe życie rodziną. Rodziną, z którą nie wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach. Rodziną, na którą zawsze można liczyć. Rodziną jednego Ojca. Ojca Świętego Jana Pawła II.
Jesteśmy Żywym Pomnikiem naszego polskiego Papieża, który zawsze tego pragnął. Głosimy Jego poglądy, żyjemy według Jego przykazań, wskazówek życiowych.
Dla mnie osobiście Fundacja była czynnikiem, która rozpoczęła moje nawrócenie - powrót na Drogę Miłosierdzia i Łaski płynącej od Ojca.

A więc, kontynuuję. Nasza Fundacja organizuje co roku obóz dla maturzystów od pewnego czasu już w Myczkowcach (Bieszczady). W tym roku miałem okazję w nim także uczestniczyć. Było tak, jak zwykle na "obozach fundacyjnych" bywa - najlepiej!




Klimat, ludzie, MIŁOSIERDZIE... te wszystkie czynniki, które uczyniły ten obóz cudownym wzbudziły we mnie siłę wspólnoty, chęci do działania i szerzenia miłości wokół siebie. Do tego wszelkie spotkania, rozmowy przeprowadzone ze znajomymi z fundacji i ich problemy utwierdziły mnie w tym, że nie tylko mi jest ciężko w życiu, ale każdemu, który wziął swój Krzyż i podąża za Zbawicielem naprzód z nadzieją.






Podczas obozu mieliśmy wiele konferencji, na których uświadamialiśmy sobie, jak ludzie są opętani przez tego "złego" - Szatana. Jest on przy każdym z Nas, ale nie w Nas dopóki trwamy w modlitwie i Łasce Uświęcającej. Jeśli żyjemy w Bogu, to zawsze będziemy przez Niego otoczeni Jego łaską.

Wspólne spotkania integracyjne przybliżyły Nas do siebie, lecz nie tak bardzo, jak rozmowy w "cztery oczy". Historie, które usłyszałem były przepełnione smutkiem, bólem. Nie wszystko układa się Nam, jakbyśmy chcieli. Wiele ludzi dookoła czeka, aby Nas skrzywdzić. Właśnie tych, którzy mają na celu czynić tylko i wyłącznie dobro. Właśnie w takich sytuacjach nie wolno się zrażać i trwać w miłości dalej, choćby nawet, gdyby to była miłość do nieprzyjaciela.

Bieszczady to góry, a góry to miejsce, w którym Kasia uwielbia przebywać, dlatego postanowiłem te rekolekcje przeżyć prosząc Matkę Pięknej Miłości znajdującej się w Kaplicy w Myczkowcach, aby wypełniała mnie Bożą Miłością w całości, abym zawsze już tą Miłość ofiarować właśnie Jej - tej, z którą pragnę przeżyć całe życie i przejść przez Bramy Niebios trzymając ją za rękę. Wręcz błagałem, aby to, co teraz czuję głęboko w sercu do Kasi nigdy się nie skończyło, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej się wzmocniło! Już teraz widzę, jak Ona mnie kocha - robiąc cokolwiek, myśląc o czymkolwiek, planując cokolwiek... zawsze ma mnie w sercu. Jestem tego pewien. Oboje wyszliśmy z rąk Pana na Ziemię, razem wrócimy do rąk Pana.






Miłosierdzie Boże jest niezliczone. Nie da się jednym słowem opisać tego uczucia. Mógłbym próbować, różnie nazywając, co czuję - bezpieczeństwo, bezwarunkową miłość, czy pieczę, którą nade mną trzyma... nie ma jednego słowa określającego ten stan. On daje nam wszystko, o co poprosimy. Jeśli nam odbiera to, co mamy, to może to brzmi bardzo lekkomyślnie i łatwo powiedzieć, ale taka jest prawda - TRZEBA MU ZAUFAĆ! Nic więcej.



Bieszczady to piękne miejsce. Najlepsze na kontemplację z Bogiem, z naturą oraz na znalezienie siebie i swojej drogi prowadzącej do Ojca. Wiem co mówię. Utwierdzony, że idę właściwą drogą, z właściwą osobą u boku, z właściwą Osobą, która czuwa nade mną już na zawsze. Jednymi słowy - IDĘ NAPRZÓD Z NADZIEJĄ!



Chwała Panu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Ukochani odwieczną Miłością , Blogger