niedziela, 30 lipca 2017

Czy "związek na odległość" przetrwa?

Czy "związek na odległość" przetrwa?
   

Wiele osób sądzi, że "związek na odległość" (choć osobiście nie cierpię tego określenia) nie ma sensu. Aby być ze sobą, dzielić uczucia i każdą wolną chwilę z ukochaną osobą, trzeba mieszkać w tym samym mieście, wsi lub maksymalnie kilka kilometrów, które można przejść po prostu na nogach. Nie wyobrażają sobie dojeżdżać do "drugiej połówki" busem, autokarem czy nawet pociągiem. Już od samego początku jest to dla nich wielka bariera i wybierając się dalej niż załóżmy 30 kilometrów szykują się jak "sójka za morze". Dla takich osób, ta forma związku między dwoma osobami nie przetrwa zbyt długo, lub wcale.

Do takich osób kieruję jedno zdanie:
NIC BARDZIEJ MYLNEGO.

   
       Wszystko zostało znakomicie zaplanowane przez Boga: kogo mamy poznać, z kim mamy spędzać wolne chwile i jak wiele czasu mamy poświęcić dla tej drugiej osoby. Dlatego oboje sądzimy, że to, co rzeczywiście zostało powołane do bycia przez naszego Ojca (a to się czuje po pewnym czasie) będzie najdoskonalsze, najpiękniejsze i nie ma prawa się zepsuć, jeśli oboje będziemy o to dbać.


       Aktualnie mamy do siebie około 70 kilometrów, co daje nam ponad godzinkę drogi autobusem, nieco mniej samochodem. Po wakacjach, gdy pójdę na studia, prawdopodobnie dystans zwiększy się do dwóch godzin. Moi drodzy: i przez to nasz świat ma się zawalić? Przez to mamy się rozstać i zerwać kontakt? Przez to mamy przekreślić i zburzyć wszystko to, co udało nam się zbudować? Otóż zdecydowanie NIE!

Raz trafiłem na sentencję, że : "Pan Bóg czasami miesza, abyśmy się nie przypalili".
Jak to interpretować? Nic prostszego. Jestem pewien tego, że On nie daje nam wszystkiego podanego "jak na tacy". Jeśli już, to szansy czy wskazówki, które doprowadzają nas do spełnienia naszego marzenia. Moim marzeniem było trafienie na tak cudowną kobietę, jak Kasia. Ale wraz z moim marzeniem stoi przede mną zadanie. To, którym niedopuszczalnym jest, aby Ona kiedykolwiek poczuła się niekochana i to przeze mnie. Dlatego warto zauważyć, że nie da się spełnić swojego marzenia "od tak". Trzeba nad tym ciężko pracować. Nasz Ojciec czasami "zamiesza", pokrzyżuje nam nasze (ziemskie, nieraz wyimaginowane) plany, abyśmy nie "osiedli na laurach". Takim "zamieszaniem" mogą być kilometry, jakie dzielą i będą nas dzielić. Dlatego warto pokazać Mu, że nie rezygnujemy od tak z dążenia do celu. Dla mnie, przykładowo, jest to ogromna motywacja. Jesteśmy w kontakcie praktycznie cały dzień. Rozmawiamy za pomocą Facebooka, Messengera, a także staramy się oboje znaleźć kilkanaście minut, aby usłyszeć siebie nawzajem dzięki rozmowie telefonicznej. Widujemy się co weekend, na co oboje czekamy z niecierpliwością. Podczas tygodnia mamy swoje zajęcia, pracę, problemy, troski, dlatego wdrażając się w codzienne sytuacje i obowiązku, nie do końca zwracamy uwagę na tęsknotę.  Ale każdego dnia, po kilkunastogodzinnym zabieganiu, gdy nadchodzi wieczór uświadamiamy sobie, jak bardzo tęsknimy za drugą osobą. Gdy nadchodzi weekend, żyjemy każdą sekundą ciesząc się, że mamy obok siebie ukochaną osobę.

Dlaczego Wam o tym piszę?

Odpowiedź jest prosta. Widząc się codziennie, jest świetnie. Nie odczuwamy jednego - pragnienia ukochanej osoby u boku, a to jest bardzo ważne w związku. Będąc ze sobą na co dzień nigdy nie odczujemy tęsknoty.
My nie widujemy się cały tydzień. Lecz gdy nadchodzi weekend, czujemy, jak bardzo za sobą tęskniliśmy i przez to zakochujemy się w sobie jeszcze bardziej. Czujemy, jak kochamy i jesteśmy kochani. Pragniemy tylko i wyłącznie dobra dla tej naszej drugiej osoby. Dlaczego? Bo dopiero wtedy uświadamiany sobie, że jest ona naszym małym a całym światem.

Reasumując, miłość, którą dzielą kilometry przetrwa, jeśli tylko będziemy pragnęli, aby przetrwała. Mowa tu o prawdziwej miłości i o poważnym związku.
Pamiętajcie: jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na swoim miejscu!



wtorek, 25 lipca 2017

Wakacje we dwoje

Wakacje we dwoje
To chyba dla wszystkich młodych, gniewnych, zbuntowanych i zakochanych coś wspaniałego. Sama świadomość 'posiadania' ukochanej osoby tylko dla siebie przez te kilka/kilkanaście dni napawa wielu radością. Ale w tym wszystkim chodzi naszym zdaniem również o coś więcej!






Wspólny wyjazd z drugą osobą, upewnia nas w przekonaniu, że relacja między nami jest naprawdę poważna. Przynajmniej według nas, na pewno jest oparta na zgodzie, szacunku i zaufaniu. Bo przecież z osobą, której nie ufamy nie jedziemy na drugi koniec Polski, choć odległość tu chyba nie ma większego znaczenia.

Wspólne wakacje to przede wszystkim czas bliskości, czas wielu rozmów i po prostu zwykłego spędzania ze sobą nieraz nawet 24 godzin na dobę! To właśnie czas na to, na co nigdy nie ma czasu (czyli na wszystko 😜)

Ale to też, a może i przede wszystkim czas nauki. Nauki, jak być z tą osobą, nauki poznania jej praktycznie w 100%. Jeden tydzień, a może i nawet dzień wystarcza na baczne obserwowanie tego, jak zachowujemy się wobec siebie (choć tu zawsze zazwyczaj jest pięknie i kolorowo) ale przede wszystkim jacy jesteśmy wobec innych. I tu wychodzą nasze wszystkie maniery, te wyniesione z domu i wyuczone, nasze przyzwyczajenia i cechy charakteru, które nieraz próbujemy ukryć przed najbliższymi.


Wspólne wakacje to także czas nieuniknionych i równie potrzebnych sporów. Z reguły, dochodzi do nich zazwyczaj o największe błahostki. Ale nawet takie małe kłótnie, czy przysłowiowe 'ciche dni' (które u nas trwają zaledwie kilka minut, za co jestem dozgonnie wdzięczna Mikołajowi 😘 ) pokazują jak bardzo jesteśmy różni, próbując tworzyć jedno, spójne i piękne życie. Tu pojawia się kluczowy i nadrzędny aspekt umiejętności dogadania i pójścia na kompromisy, od których naszym zdaniem zależy szczęście w każdym związku i w każdej rodzinie.



Wspólny wypoczynek, jest też namiastką tego, jak w przyszłości może lub będzie wyglądać nasze życie (to, które miejmy nadzieję Bóg nam razem zaplanował). Pokazuje to, nasz aktualny wkład w codzienność, ale daje też szanse zauważenia tego nad czym powinniśmy jeszcze popracować. Jak wiadomo, podział obowiązków w każdej relacji jest wskazany i nikt, tu nie udaje, że jest on taki sam w relacji koleżeńskiej, narzeczeńskiej czy małżeńskiej. Nikt nie wymaga przecież by chłopak zmywał naczynia w domu dziewczyny (nawet ja, nie jestem taka surowa 😜 ), ale trochę inaczej wygląda to na wspólnym wyjeździe, gdzie oboje walczycie o dobro, które wam powierzono- czyli wspólną kuchnię. Tam zawsze musi panować ład, skład i harmonia!!



Podsumowując ten post, chciałam  dodać, że jestem wdzięczna za prawdziwą lekcję dotyczącą naszej relacji i tego, jak jest ona postrzegana przez innych. Dziękuję za czas pełen troski i czułości, jakiej mogłam doświadczyć przez najbliższego. Moim zdaniem, wspólnie spędzony tydzień był niezbędnym czasem 'docierania się' w swoich mocnych stronach i przede wszystkim w naszych słabościach.
A skoro ' Moc bowiem w słabości się doskonali ' (2 Kor 12,9)  to wracamy do Was pełni mocy do dalszych zmagań z codziennością.





sobota, 22 lipca 2017

Lednickie miłości

Lednickie miłości
„Idź i kochaj!” to hasło tegorocznego Spotkania Młodzieży Lednica 2000. Te słowa zostały skierowane do nas, do naszych braci i sióstr i tak naprawdę do każdego, kto te słowa usłyszał i przyjął do swojego serca.



Szczerze mówiąc, długa, siedmiogodzinna droga do tego magicznego miejsca zniechęcała od samego początku. Teraz już wiemy, że jednak było warto. Na Polach Lednickich, od razu poczuliśmy jak Jesteś i przemawiasz przez każdego człowieka, który przeszedł obok nas. We wszystkich zgromadzonych osobach widzieliśmy tylko jedno Oblicze – pełne miłości Oblicze Ojca. Dojechaliśmy na miejsce spotkania około 14:00. Jednak dopiero podczas Koronki do Bożego Miłosierdzia poczuliśmy prawdziwą moc wspólnoty. Wspólnoty, która zjechała się tam ze wszystkich zakątków Polski, a nawet najdalszych krańców świata. Wtedy, podczas rozważania Twoich słów zawartych w Dzienniczku Świętej siostry Faustyny, serca zostały całkowicie wypełnione Twoją miłością, a z oczu polały się łzy. Łzy dziecka, które kolejny raz ujrzało jak kładziesz Swoją przebitą gwoździem dłoń na ramieniu. Poczuliśmy dotyk miłości, tej która przytula i przygarnia w Swoje ramiona marnotrawnego syna, którym jest każdy z nas.

Bez wody nie ma życia, bez wody nie przetrwasz. Nie masz wody - nie przeżyjesz. 
Jezus mówi do nas dzisiaj o darze, który nie jest opcjonalny (masz - to dobrze, nie masz - drugie dobrze).
Nie. Pan Jezus mówi o czymś, bez czego nie przeżyjesz, bez czego nie przetrwasz.
To jest fascynujące, że gdy Jezus mówi o tym, czym nas chce karmić, to mówi o chlebie i wodzie. Chleb i woda. Jezus to chce nam dać. Nie daje nam ciastek - może czasami, ale tak naprawdę daje nam chleb i wodę: to, co jest konieczne, to, bez czego nie żyjesz. Musisz to dostać, bez tego będziesz martwy. To jest niesłychane wyzwanie tego wieczoru i tej Ewangelii. Jest przed nami taka Rzeczywistość, że dopiero, gdy ją otrzymam, będę mógł powiedzieć: "Wiem, że żyję. Teraz wiem, że żyję!". Ale możesz to tylko dostać! Nie możesz tego kupić, nie możesz na to zarobić, nie możesz wyprodukować.  Możesz tylko dostać to, dzięki czemu będziesz naprawdę żył. A bez tego będziesz martwy. Co to jest? O czym Jezus mówi? Mówi o miłości.”

W dzisiejszych czasach tak ciężko jest prawdziwie kochać. Tak trudno jest zaufać i wyjść z miłością do ludzi wokół. Kazanie biskupa Rysia było dopełnieniem tego, co chcieliśmy usłyszeć podczas tegorocznego spotkania. Jego spojrzenie na miłość było najlepszym, jakie mogliśmy usłyszeć i poznać. Nie mogliśmy znaleźć się tam przez przypadek. Nasza obecność na Lednickich Polach była wskazana, była wręcz niezbędna byśmy zrozumieli, że brak miłości to brak Ciebie. Brak Twojej obecności to brak jakiegokolwiek istnienia na tej Ziemi. Brak nas.

„Cały świat może wam powiedzieć, że jesteście bez sensu, że jesteście niepotrzebni, żeście się znaleźli na tym świecie przypadkowo. Cały świat wam może to powiedzieć, tylko nie Bóg.
Bóg za każdym razem mówi: chcę cię, kocham cię, potrzebuję cię.”


Chłonęliśmy Twoją miłość podczas całego pobytu na Polach Lednickich. Chłonęliśmy Twoją obecność, w każdym młodym modlącym się wokół. I wiedzieliśmy, że teraz czas na nas. Czas, byśmy zaczęli kochać Twoją miłością. Tą, która nie ocenia, nie analizuje wad i zalet. Miłością bezgraniczną- tą, którą Ty nas ukochałeś. 


Copyright © 2016 Ukochani odwieczną Miłością , Blogger